piątek, 12 sierpnia 2016

                                              Rozdział 2.

- Pacz jak łazisz suko!
- Hy!? Nie zauważyłam cię idioto! - Owszem nadal uważam że jest seksowny ale teraz to mnie wkurwił
- Następnym razem nie będe taki miły.- Po tych słowach odszedł
Ja schyliłam się i podniosłam swój telefon. 
Tiaa " suka " to jest miłe.
Po 10 minutach dotarłam do domu.
- Wróciłam!- Krzyknęłam żeby mama albo Matt mnie usłyszeli.- Jest ktoś w domu? - Spytałam.
Czyli nikogo nie ma. Super. Weszłam po schodach do swojego pokoju odłożyć torbe. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach do kuchni. Podeszłam do lodówki żeby zobaczyć czy jest coś do jedzenia. Na lodówce była przyczepiona karteczka " Mama wróci jutro po południu a ja dziś późno wieczorem, uważaj na siebie i nie rozwal domu. Matt".
Czyli znów sama. Ciekawe co on robi kiedy nie ma go w domu? Otworzyłam lodówke i wyjęłam z niej sok. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie przed telewizorem. Postawiłam szklanke soku na stół i wziełam do ręki pilota. Włączyłam telewizor i przełmnnałam kanał na 4fun. Wstałam z łóżka i zaczełam tańczyć. Po chwili usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. W drzwiach zobaczyłam Justina Biebera.
Po co on tu przyszedł? I wtedy przypomniałam słowa Alice " Lepiej nie wchodź mu w droge bo skończysz jak ten chłopak albo gorzej ". Trochę się przestraszyłam.
Justin zrobił krok do przodu kiedy ja zrobiłam do tyłu. Na twarzy  miał wymalowaną złość. Bałam się że zaraz coś mi zrobi.
- Nie chciałam w ci...
- Gdzie jest Matt? - Znowu mi przerwał co za dupek! Ale ulżyło mi że nie chce mi nic zrobić. Zastanawiałam się tylko co on chce od Matta?
- Nie wiem nie ma go w domu - Odpowiedziałam oschle
- Wiesz kiedy wróci? - Widać było że zaciska szczęke.
- Późno w... Ale czego od niego chcesz?
- Mam do niego sprawe.
- Jaką? - Spytałam z zaciekawieniem
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła skarbie - Jak on mnie nazwał? Skarbie?
- To mój brat więc mam prawo wiedzieć
- Wróci późno w...? - Spytał
- Późno wieczorem-odpowiedziałam
- To poczekam - Prześlizgnął się obok mnie i wszedł do salonu. Rozłożył sie na kanapie i napił się mojego soku.
- To był mój sok! - Powiedziałam przez zaciśni3te zeby
- Ups! Masz jeszcze pewnie w lodówce.
- To była końcówka.
- Nie złość się księżniczko. Złość piękności szkodzi - Uśmiechnął się łobuzersko
- Nie jestem twoją księżniczką i nie złoszczę się
- Mój błąd skarbie - podniósł obie ręce w obronnym geście
- Whrr.. Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem twoją księżniczką ani skarbem! - Krzyknęłam a ten patrzył na mnie z wytrzeszczem oczu.
- Whoa okey mogłaś mi zwyczajnie powiedzieć a nie krzyczeć. Ale i tak wiem że lecisz na mnie.- Puścił mi oczko na co ja się lekko zarumieniłam i zdziwiłam.
- Może jesteś seksowny ale nie muszę od razu sie w tobie bujać - O boże powiedziałam na
głos że jest seksowny ale ze mnie idiotka.
- Wiem że każda laska uważa że jestem seksowny i na mnie leci....Nawet ty - Wskazał palcem na mnie a potem wstaał i potrzedł do mnie tak blisko że stykaliśmy się ciałami.- Może pójdziemy do twojego pokoju skar... mała i pokażesz mi co potrafisz a wtedy przemysle czy twój brat dostanie odemnie w pysk czy nie?- Czułam jego oddech na swojej twarzy, aż dostałam gęsiej skórki.
Uśmiechnęłam się do niego i odsunełam następnie powiedziałam
- Nie lece na ciebie i nie przelecisz mnie, a jeśli chodzi o mojego brata to sami załatwiajcie swoje " sprawy " - Oczywiście nie chciałam żeby coś się stało Mattowi ale też nie chciałam uprawiać z Justinem sexu żeby go uratować
- Jak chcesz ale moja propozycja jest i będzie aktualna do tej pory kiedy nie pobije twojego brata- Uśmiechnął się do mnie i wszedł po schodach na góre
- Gdzie ty idziesz? - Spytałam
- Do twojego pokoju chce zobaczyć jak wygląda- Dziwne w szkole nazwał mnie suką i patrzył na mnie tak jakby miał mnie zabić a teraz? Chyba ma coś z głową
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Jest Rozdział 2 wiem troche krótki i nudny ale dopiero się rozkręcam. Jeśli czytacie to komentujcie prosze was to dla mnie bardzo ważne.❤❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz